Jak w atrakcyjny sposób przedstawić historię rodziny? Na co zwrócić uwagę? Od czego zacząć? Postanowiłem odpowiedzieć na te pytania na przykładzie losów mojej rodziny. W następnych miesiącach zrealizuję pomysł, który chodził mi po głowie już od dłuższego czasu. Wykorzystam do tego nowe media.
Pierwszy krok zrobiłem już w tym tygodniu. Na grobie prababci w Kościerzynie umieściłem tablicę pro memoria. Wojenne losy mojej rodziny były tragiczne, część krewnych nie ma nawet grobu. Pamięć o nich była dość żywa, póki żyli świadkowie tamtych lat. Teraz wszystko się zmienia, połączenie przekazu słabnie, pozostają jakieś zapamiętane odpryski wspomnień ojca czy ciotki.
Pewnego dnia uświadomiłem sobie, że chciałbym stworzyć jakieś materialne miejsce pamięci. W Baninie koło Gdańska w maju tego roku odsłonięto pamiątkowy głaz, na których znalazły się pośród wielu innych także nazwiska moich krewnych, ofiar wojny. Teraz doszła moja osobista tablica na cmentarzu w Kościerzynie. Osoby na niej wymienione pozostają dla osób spoza rodziny anonimowe. Chciałbym to zmienić. Może ktoś 1 listopada zatrzyma się na chwilę, odczyta tekst na tablicy i zada sobie pytanie, kim byli w nim wymienieni. Planuję przygotować łatwo dostępną za pośrednictwem smartphona informację. W materiałach rodzinnych zachowało się sporo świadectw, będę je udostępniać sukcesywnie. Losy niektórych członków rodziny są ciekawe, warte szerszego przybliżenia także lokalnej społeczności, w której żyli i pracowali.
Stopniowo poszerzam własny stan wiedzy, prowadząc nieśpieszną kwerendę. Co jakiś czas odkrywam nowe źródła. Korzystam z pomocy przyjaciół i kolegów po fachu, którzy, znając moje zainteresowania, dzielą się swymi znaleziskami. Jestem im bardzo wdzięczny. Dodatkową inspiracją do pogłębionych studiów są zapytania dziennikarzy z Pomorza, którzy interesują się niektórymi osobami z mojej rodziny.
W czasie poszukiwań archiwalnych można trafić na kapitalne źródła. Na cmentarzu w Chmielnie spoczywa mój prapradziadek, nauczyciel szkół elementarnych. Zachowała się kronika szkolna, którą zapoczątkował pod koniec lat 60. XIX wieku (i jest prowadzona do dzisiaj). Dzięki uprzejmości dyrekcji szkoły posiadam kopię tej kroniki i krótce zabiorę się do jej odczytania i tłumaczenia (była pisana odręcznie po niemiecku). Niestety, nie ma w niej fotografii. Być może uda się jednak znaleźć jakieś zdjęcia szkoły i jej pierwszego kierownika.