Jeszcze przed kilku laty narzekanie na brak wykorzystania nowych mediów przez nauczycieli historii było dość powszechne. Zarzucano im hołdowanie wyłącznie tradycyjnym metodom pracy z uczniem, a wykorzystanie na lekcji bloga czy podcastu można było ze świecą szukać. Pod ciśnieniem pandemii covid-19 sytuacja zmieniła się całkowicie. Nauczyciele zmuszeni zostali z dnia na dzień na przestawienie się z trybu stacjonarnego na zdalne nauczanie. W krótkim czasie musieli poznać narzędzia do komunikacji internetowej z uczniami, pokonać problemy związane z metodyką prowadzenia zajęć zdalnych, ale także z większą refleksją podejść do kwestii obecności uczniów w sieci, zwłaszcza ich bezpieczeństwa. Na uczelniach zaczęto zwracać baczniejszą uwagę na używanie nowych mediów, być może trend ten się utrzyma, także po ustąpieniu pandemii. Ten odcinek poświęciłem pisaniu bloga i wykorzystaniu go w praktyce szkolnej.
Definicja
Pisanie bloga, zwłaszcza w miarę w regularnym rytmie, związane jest z dużym wysiłkiem. Można spotkać różne typy blogów, które upowszechniły się w ostatnich latach. Z mojego punktu widzenia najważniejszy jest blog naukowy czy popularnonaukowy. Nauczyciel historii nie musi występować tu jedynie w roli nadzorującego proces kształcenia, lecz także aktywnego uczestnika. Podjęte badania w czasie studiów w końcu można z powodzeniem kontynuować, pogłębiać stale swoją wiedzę i umiejętności.
Można wskazać dwa typy blogów, które – jak sądzę – mogą być tworzone przez nauczycieli historii: informujący o prowadzonych badaniach oraz popularyzujący je. Początkowo blogi naukowe (podobnie jak inne) były (często nadal są) formą dziennika badawczego. Zakładali je młodzi adepci nauki, jak i wybitni naukowcy (dotyczy to przede wszystkim praktyki zagranicznej). Ci pierwsi informowali na bieżąco o postępach swojej pracy naukowej, często nad dziełami na stopień, jak pracą magisterską czy doktorską.
Natomiast drudzy dzielili się swymi wynikami badań (wcześniejszych lub bieżących), często nie ograniczając się do jednego tematu. Jednocześnie popularyzowali swe wyniki i będące ich owocem publikacje. W obu przypadkach blog był formą autoprezentacji. Informowano o sobie, zainteresowaniach badawczych, publikacjach, prowadzonych pracach. Podejmowane tematy miały zachęcać do dyskusji, pozwalały też przedłożyć zainteresowanym pierwsze, jeszcze nie do końca opracowane części tematu.
Dziennik czynności
Podobnie może być potraktowany blog przez nauczyciela historii. Do dziennika informującego o badaniach i popularyzujących ich, może z powodzeniem wnieść uwagi o praktycznej stronie realizacji różnych zagadnień w czasie lekcji czy na dodatkowych zajęciach organizowanych dla / i z uczniami. Testowanie metod, ich przystępne przybliżanie, może uczynić z bloga ciekawe forum do wymiany z „kolegami po fachu“, ale także uczniami.
Od strony technicznej rzecz nie jest zbyt skomplikowana. W pisaniu bloga korzysta się najczęściej z istniejących już platform albo z bardzo popularnego Wordpresa. By blog mógł się upowszechnić, konieczna jest regularność zamieszczania tekstów.
Trzeba pamiętać, że nierzadko po entuzjazmie pierwszych miesięcy, zapał i chęć dalszego pisania bloga szybko mijają. Zniechęcenie potęguje nierzadko brak akceptacji we własnym środowisku czy nieobecność wsparcia instytucjonalnego.
Tworzenie bloga
Przy tworzeniu bloga należy uwzględnić wiele spraw. Po pierwsze należy dobrze zastanowić się nad nazwą domeny, następnie wybrać odpowiedni serwer. Po przejściu tych kroków należy poświęcić trochę czasu wyborowi tzw. skórki, czyli szablonu, za pomocą którego będziemy tworzyć bloga. W sieci istnieje wiele darmowych rozwiązań, co dla początkujących jest ogromną pomocą.
Jednak jeśli chcemy stworzyć niepowtarzalną, w jakimś sensie osobistą stronę, musimy zastanowić się nad kupieniem szablonu i możliwościami jego modyfikacji we własnym zakresie. Kolejny krokiem jest zastanowienie się nad częstotliwością publikacji tekstów. Warto rozpocząć od publikowania raz w tygodniu z podaniem konkretnego dnia i godziny. Kolejna sprawa to wybór formy kontaktu z czytelnikami i możliwości reagowania przez nich na nasze teksty.
Z własnej praktyki wiem, że domaganie się podania w komentarzu imienia i nazwiska jest z początku odstraszające. Jednak jeśli nie chcemy, by pod naszymi tekstami ukazywały się anonimowe komentarze trolli, często na tematy nie związane z tekstem, musimy zastosować takie radykalne rozwiązanie. To w końcu jest nasz blog…
Pisanie tekstów na bloga
Kolejnym ważnym etapem jest pisanie tekstu. Różni się on oczywiście znacząco od tradycyjnego artykułu naukowego, choć i dla niego ważny jest fundament źródeł. Wpis na blogu powinno poprzedzić krótkie streszczenie tekstu, należy w nim użyć określeń, które podaliśmy w tytule. Pełni ono funkcję informacyjną, ale i zachęca także do dalszej lektury. Sam tekst główny warto opatrzyć śródtytułami, przypisami. Warto też w nim użyć linków.
Osobnym tematem są ilustracje. Można sobie wyobrazić bloga bez nich, ale przecież zwykle nie chodzi o umilenie lektury ładnymi obrazkami, a o materiał do analizy, ściśle związany z naszymi wywodami. Za każdym razem należy wyjaśnić prawa autorskie (nie każde zdjęcie czy wykres znaleziony w internecie można przekopiować do naszego tekstu!) i pozyskać – jeśli to jest konieczne – odpowiednie zgody / licencje. Warto też zacząć tworzyć własne archiwum ilustracji.
Streszczenie, śródtytuły, przypisy, linki i inne są potrzebne do lepszej rozpoznawalności naszego bloga. Po zainstalowaniu odpowiedniej wtyczki nasz tekst jest indeksowany, dzięki temu jest lepiej pozycjonowany w internecie w różnych maszynach wyszukujących.
Korzystanie z niektórych platform do blogowania jest darmowe, za inne trzeba zapłacić (to zwykle roczne opłaty, które są oczywiście naszym prywatnym wydatkiem).
Praktyczne zastosowanie bloga: przypadek 1
Na dwóch przykładach z ostatnich lat chciałbym zilustrować zalety posiadania i prowadzenie w miarę regularnie bloga. Przykłady pochodzą z mojego bloga. Nie wybrałem ich przypadkowo. W pierwszym i drugim przypadku wiedza historyczna się przydała, ponadto na tych przykładach można wykazać jeszcze inną zaletę bloga. Jest nią szybkość druku. Na druk tekstu nie trzeba czekać, autor sam określą termin druku, a także – jeśli jest to konieczne – może szybko tekst, poprawić, uzupełnić czy rozszerzyć.
Pierwszy z przykładów dotyczy rewelacji związanych z rzekomymi działaniami służby bezpieczeństwa RFN, która od lat 50. XX wieku miała być zaangażowana w wymazywanie niemieckiego sprawstwa i odpowiedzialności za zbrodnie podczas II wojny światowej. Miało to polegać na świadomym, planowym propagowaniu używania określenia „polskie obozy koncentracyjne“. Drugi przykład odnosi się do debaty o reparacjach, jakie Polska winna uzyskać od RFN. Temat bardzo polityczny, ale próbujący mocno odwoływać się i do postrzegania historii przez Polaków, jak i do postępowania badawczego (którego przeprowadzenie postulowano) .
Przed kilku laty kilku polskich polityków powołało się na rewelacyjne doniesienia jednego z historyków lublińskich. Doskonale wpasowywały się one w potrzeby bieżącej polityki. Przypadek ten opisałem bardzo dokładnie na blogu w kilku tekstach. Nie mogłem uwierzyć w owe rewelacje. Zajmuję się dość długo historią Niemiec, także lat 50. XX wieku. Postanowiłem sprawdzić doniesienia. Próbowałem nawiązać kontakt z autorem i poprosić go o podanie źródeł jego informacji. Nie odpowiedział.
Zwróciłem się więc do niemieckiej komisji historycznej badającej związki służby bezpieczeństwa RFN z III Rzeszą. Otrzymałem odpowiedź przewodniczącego, który poinformował mnie, że nie spotkał się z takim przypadkiem, wyraził zdziwienie, że twierdzenia takie bez odwoływania się do akt są upowszechniane w Polsce. Ponieważ wielu naszych polityków, jak się okazało, powoływało się na tekst z błędami zamieszczony w Wikipedii (co notabene świadczy o jakości pracy ich asystenckiego zaplecza), skontaktowałem się z jej redaktorem. Tekst w niej został ostatecznie w wyniku mojej interwencji zmieniony.
Praktyczne zastosowanie bloga: przypadek 2
Pod koniec marca 2018 roku zwrócił się do mnie jeden z dziennikarzy „Dziennika Bałtyckiego“ z prośbą o pomoc. Po publikacji wywiadu z prof. Gunnarem Heinsohnem z uniwersytetu w Bremie dziennikarz otrzymał list od dwóch polityków, którzy zarzucili niemieckiemu badaczowi podawanie nieprawdy. Szczególnie zdanie:
„żaden inny kraj (Niemcy – przyp. Krzysztof Ruchniewicz) w historii ludzkości nie zapłacił tak wiele za swoje zbrodnie” wywołało ich sprzeciw. Następnie stwierdzali, że „Wg nieoficjalnych danych medialnych, Japonia przekazała krajom okupowanym przez Japończyków w czasie II wojny światowej w ramach reparacji ok. 900 mld dolarów z 2017 r., Niemcy tytułem reparacji państwowych, wypłaciły łącznie dla dwunastu krajów zachodnich ok. 496 mln euro, natomiast tytułem odszkodowań indywidualnych ponad 72 mld euro.”
Dziennikarz poprosił mnie o komentarz. Pierwszym krokiem było sprawdzenie kwot wypłaconych przez Japonię. Nie zajmuję się tym regionem świata i wymagało to ode mnie podjęcia małej kwerendy. Okazało się, że obaj politycy popełnili śmieszny skądinąd błąd. Japonia wypłaciła bowiem nie miliardy, a miliony (szkolny błąd w tłumaczeniu z języka angielskiego). Postanowiłem napisać krótki tekst na ten temat, w polskim internecie brak było bowiem sprostowania tych rewelacji. Posłużył on potem dziennikarzowi do sformułowania odpowiedzi.
Te dwa przykłady są dobrą ilustracją zalet posiadania bloga i jego funkcji – tak chyba można to określić – społecznych. W pierwszym przypadku można było szerzej opisać historię pojęcia „polskie obozy koncentracyjne“ i prób manipulacji, w drugim spopularyzować problem, który w Polsce jest mało znany i służy czasami do walki politycznej.
W trakcie pracy udało się nawiązać kilka nowych kontaktów, odświeżyć stare, bliżej poznać pracę redaktorów Wikipedii. W obu przypadkach ważny był czas i szybkość reakcji. Praktyka czasopism naukowych jest taka, że na publikację artykułu czeka się miesiącami, nawet latami. Wtedy rozpalona dyskusja może szybko wygasnąć, a publikacja w czasopiśmie szybko się zdezaktualizować. Kolejna sprawa to możliwość przedarcie się do szerszego grona odbiorców różnych informacji.
Wykorzystanie tekstów na blogu
Warto zauważyć, że zebrane z biegiem czasu na blogu teksty mogą być wykorzystane w różny sposób. Autorzy zapraszani są do zamieszczania swoich tekstów w prasie czy czasopismach popularnonaukowych (tradycyjnych i dostępnych w sieci). Regularność zamieszczania tekstów na blogu przekonuje wydawców do przekazywania do omówienia książek (także i w tym przypadku nie ma się co dziwić, recenzja opublikowana w tradycyjnym czasopiśmie dotrze do wąskiego grona osób, na blogu w dniu publikacji mogą ją przeczytać setki osób). W dodatku, to kolejny plus, po kilku latach z opublikowanych tekstów można złożyć własny tomik z esejami. Autor tego tekstu ma już na swym koncie tego typu publikacje.
Pisanie bloga – jeśli się to robi regularnie – sprawia ponadto po prostu przyjemność. To niebagatelna sprawa dla każdego pasjonata swego zawodu. W czasie pracy poznaje się różne nowe narzędzia, nawiązuje nowe znajomości i odkrywa nowe tematy. Od początku warto więc zadbać nie tylko o przejrzystość i jasność wykładu, lecz także rozpropagowanie go na różnych platformach społecznościowych. W praktyce sprawdza się Facebook, na drugim miejscu jest Twitter.
Trudno jest wyrokować o przyszłości tej formy informacji w pracy nauczyciela historii. Być może w końcu będzie ona dostrzeżona i w jakiś sposób premiowana. Z pewnością przyczyni się to do upowszechnienia, ale także i uwrażliwienia historyków na nowe media i wyzwania, jakie stoją przed ich profesją w przyszłości. Pandemia wirusa covid-19 dodatkowo unaoczniła potrzebę wykorzystania do działań dydaktycznych nowych mediów, bliskich przecież uczniom.
Prowadzenie bloga może być również ciekawą formą aktywizowania samych uczniów, a może także ich rodziców. Nauczyciel dzięki swojej pracy pozwala jeszcze w innych sposób zajrzeć do swojego warsztatu, podzielić się wiedzą, doświadczeniami i umiejętnościami, wreszcie pasją i otwartym stosunkiem do życia. Być może stanie się też inspiracją dla młodych ludzi do naśladowania i kontynuowania zainteresowań w bardziej przemyślany i pogłębiony sposób. Korzystanie przez młodych ludzi ze smartfonów czy tabletów może być wykorzystane przez nauczyciela do wspierania krytycznego podejścia do zalewu wszelkich informacji, nauczenia ich gradacji danych, aż końcu odróżnienia informacji prawdziwych od tzw. fake-newsów.
Już teraz zapraszam na następny odcinek. Tym razem będzie to rozmowa z jednym ze znanych wrocławskich dziennikarzy, który zrealizował kilka projektów historycznych, jest także laureatem nagród polsko-niemieckich. Obecnie wspiera nasz uczelnię w jej komunikacji z otoczeniem. Emisja w piątek za tydzień o godzinie 12.00.