Jeszcze nie tak dawno była na ustach całego świata. Jeden potężny głos „za” lub – w zależności od sytuacji – „przeciw”. Trudno było sobie wyobrazić demonstrację, bez tej pieśni. Słowa i melodia szybko wpadają w ucho. W ostatnich tygodniach, dniach przycichła. Ale czy przestała mieć znaczenie? Powinna, moim zdaniem, być dalej intonowana, a w czasach pandemii tym bardziej.
Jaka jest historia piosenki „Bella ciao”, bo o niej jest mowa? Jej powstanie często przypisywane jest włoskim partyzantom okresu II wojny światowej. Jednak jej historia jest dłuższa. Jak to często bywa w przypadku takich pieśni, z początku nie miała wydźwięku politycznego. Można wręcz powiedzieć, że historia była jak z kiepskiego melodramatu. Zawiedziona miłość. Chodziło o młodą kobietę, która budzi się pewnego ranka („una mattina mi son svegliata”). Z przerażeniem dowiaduje się, że jej ukochany ma już inną. Z powodu zawodu sercowego, chce jak najszybciej urzec. Ma tylko jedno życzenie, by jej ukochany na jej grobie położył kwiat.
Pieśń „Bella ciao” jest przykładem „invention of tradition” (Hobsbawm/Ranger), czyli tradycji tworzonej po wydarzeniu. Piosenka była praktycznie nieznana wśród włoskich partyzantów. Nie śpiewano jej przy ogniskach ani podczas przemarszów. W latach 50. XX wieku zaistniała natomiast potrzeba połączenia różnych odłamów ugrupowań włoskiej resistenza, komunistycznych, socjaldemokratycznych, katolickich i liberalnych, jak i spopularyzowania ich w kulturze masowej. Wtedy właśnie piosenkę zaczęto przypisywać wojennej partyzantce.
Nic w tym dziwnego, wszędzie wszak istnieją pieśni o rzewnych pożegnaniach i tęsknocie, które są udziałem młodego wojaka i zakochanej dziewczyny. Nasz śpiewnik narodowy zawiera wiele tego przykładów.
Zdaniem jednego z włoskich badaczy pieśni, Carlo Pestelli, źródeł piosenki należy szukać aż w XV wieku w … Normandii. Elementy pieśni pojawiły się w XVIII wieku w Piemoncie i Wenecji. W następnych dziesięcioleciach „Bella ciao” przechodziła ewolucję, z piosenki trywialnej, pospolitej, stawała się politycznym hymnem. Od połowy XIX wieku pieśń śpiewały robotnice z Niziny Padańskiej (nazywane mondine). Żaliły się z powodu gnębiącej je plagi komarów i srogiego właściciela plantacji ryżu, który nadzorował je z batem („Il capo in piedi col suo bastone”). W czasie II wojny światowej w miejsce rywalki / właściciela plantacji wstawiono najeźdźcę („e ho travato l’invasor”). Europejska sława „Bella ciao” przyszła po wykonaniu piosenki przez francuskiego szansonistę, włoskiego pochodzenia Yvesa Montanda (urodzonego w Toskanii jako Ivo Livi).
W następnych latach piosenkę przetłumaczono na 40 języków. Tytuł i refren pozostały te same co w oryginale, ogólny przebieg „historii” także. Piosenka znana jest obecnie na całym świecie i oznacza to samo – pożegnanie. Ale może też być swego rodzaju politycznym protest songiem, czego dowiodło jej wykonywanie na ulicach włoskich miast podczas manifestacji tzw. sardynek.
Polską wersję zaśpiewała m.in. Katarzyna Staszewska.
Wybrałem w wersję w wykonaniu francuskiego tenora Naestro.
Zob.