Można to potraktować jako paradoks. Kilka lat temu szczyciliśmy się Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, które jeszcze przed oficjalnym otwarciem wystawy zyskiwało międzynarodowe znaczenie. Było próbą zmierzenia się z wielowątkowym i wielopłaszczyznowym problemem II wojny światowej, zaproponowania nowej narracji o niej. W centrum postawiono cierpienia ludności cywilnej w ujęciu globalnym (II wojna światowa, co zabrzmi jak banał, nie była tylko polskim doświadczeniem!).
Po lekturze ostatniej propozycji (Peter Oliver Loew, Uwe Neumärker, Dem Leid gerecht werden, „FAZ”, 27.07.2022) budowy w centrum Berlina zespołu upamiętniającego (Gedenkensemble) narodowosocjalistyczną politykę okupacyjną i wojnę niszczycielską (NS-Besatzungsherrschaft und Vernichtungskrieg) w Polsce i całej Europie, które służyć ma „społeczeństwom sprawców i ofiar” (Täter- und Opfergesellschaften) odnoszę wrażenie, że porzuconą w Polsce ideę podnieśli nasi zachodni sąsiedzi. To oni teraz dyskutują o odpowiednim pokazaniu / upamiętnieniu II wojny światowej i rozwijaniu międzynarodowego dialogu.
Utworzenie „Polen-Denkmal” (traktujmy obecnie ten termin jako hasło wywoławcze) jest tylko impulsem do wywołania większej debaty. Jej ewentualnego wyniku jeszcze nie znamy. Nie chodzi więc tylko o „pomnik” czy – jak ujmowały to wcześniejsze koncepcje związane z tym projektem – miejsce dokumentacji niemieckich zbrodni w Polsce w okresie II wojny światowej. Autorem kompromisowego projektu przyświeca coś więcej:
Zmiany w Muzeum II wojny światowej w Gdańsku po 2015 roku miały być rzekomo koniecznym środkiem do realizacji popularyzacji polskiego punktu widzenia na ostatnią wojnę. Praktycznie unieważniono kilkuletnie wysiłki zespołu prof. Pawła Machcewicza. Ostatecznie góra urodziła mysz…
Nie przypominam sobie, by ktokolwiek z pracowników Muzeum uczestniczył w niemieckiej debacie. Bo i po co? W końcu i tak my wiemy lepiej, jak było, a jeśli nie chce tej narracji przejąć Europa, świat, tym gorzej dla nich. Za chwilę o złożonej problematyce będzie opowiadać kto inny, kto inny będzie moderować dyskusję. Można pogratulować tylko kolejne zmarnowanej szansy… na własne życzenie i w imię celów bieżącej polityki.